Światła drogowe są tu nowością. Na wielu skrzyżowaniach ich jeszcze nie ma. Są policjantki.
Ambasada RP w Pjongjangu. Jedna z siedmiu ambasad państw UE.
Ambasada znajduje się “od frontu” dzielnicy dyplomatycznej. Koreańczycy nie mogą obok przechodzić. Muszą przejść na drugą stronę ulicy, a sprawy pilnują żołnierze. Do rejonu ambasad też nie ma wolnego wstępu.
Dzielnica dyplomatyczna…
… to samo miejsce po zmroku. Reszta miasta w zdecydowanej większości jest nieoświetlona. W nocy kompletnie ciemno, trzeba chodzić z latarką… I być przygotowanym na wyłaniających się z ciemności żołnierzy.
Tuż za centrum miasta zaczynają się pola. Kraj jest w większości górzysty, wykorzystuje się więc każdy skrawek ziemi pod uprawę.
Poza Pjongjang miałem okazję wyjechać dwukrotnie. Dyplomaci/pracownicy międzynarodowych organizacji muszą o wyjeździe uprzedzić koreański MSZ. Wyprawie musi zawsze towarzyszyć Koreańczyk (najczęściej jest to kierowca). W kraju obowiązuje paszport wewnętrzny, zatem przeciętni Koreańczycy nie mają możliwości odbycia swobodnych podróży. Co jakiś czas na drodze ustawiony jest szlaban, na których samochody są kontrolowane przez uzbrojonych żołnierzy. Pojazdy dyplomatyczne mają osobne tablice rejestracyjne, zazwyczaj są od razu przepuszczane. Ruszamy na prowincję!
Ciąg dalszy nastąpi
:arrow: @Jacakatowice, ładnie to ująłeś. Ciąg dalszy relacji dziś będzie, bawię się jeszcze z hostingiem zdjęć.
-- 20 Lis 2014 22:42 --
Ciąg dalszy relacji
Tego dnia konwojem przemierzyliśmy 650 kilometrów. Celem wyjazdu była nadmorska miejscowość Wonsan na wschodzie kraju, a także kilka punktów na południowym wschodzie, blisko granicy z Południem.
Na czerwono zaznaczona część trasy.
Łuk zjednoczenia przy wjeździe na autostradę zjednoczenia. Kobiety mają na sobie tradycyjny strój koreański.
Tu już nie będzie aut. Są natomiast malownicze widoki i ukryte wioski za wzgórzami.
Droga bardzo nierówna. Czasem beton zmieniał się w ziemię lub trzeba było przejechać w poprzek rzeki.
Zapora. Zdjęcie nie oddaje uroku miejsca.
Wonsan
Morze Japońskie
Droga na południe
Płaskowyż Sepho. Ma tu się “jeszcze w tym roku” pojawić wielkoskalowe pastwisko zwierząt, liczące 10 tys. sztuk bydła.
Cały rok wieje tu mocny wiatr, a zimą temperatura spada do -30 st. C. Na horyzoncie Korea Południowa.
Fabryka drutu kolczastego na potrzeby pastwiska. BHP jeszcze tu nie dotarło. Maszyny były szybko uruchamiane na nasze powitanie.
Gospodarstwo sadownicze Kosan.
Wygląda ładnie, bo…
…”Kim Dzong Un złożył tu wizytę i udzielił farmerom wskazówek z zakresu sadownictwa.” Z tej okazji jest tu teraz pomnik o tym przypominający.
Miejscowe owoce smakowały zupełnie inaczej-lepiej. Nie dotarła tu jeszcze chemia.
Korea Północna jest w większości krajem górzystym. Dlatego wykorzystuje się tu każdy płaski teren pod uprawę.
Znów Wonsan
Międzynarodowy Obóz Młodzieżowy Sangdowon (Wonsan). Na mapie cały Półwysep Koreański oznaczony jest jako Korea Północna.
Ośrodek wybudowany w 1960 roku, w bieżącym roku ponownie otwarty po remoncie. Docierają tu najzdolniejsze dzieci koreańskie. Wygląda pozytywnie, chociaż pusto.
Oceanarium.
Powrót do domu. Po zachodzie kompletna ciemność. Sporo kierowców biwakuje po drodze. Zamiast trójkąta ostrzegawczego ustawiają kamienie.
Drugi wyjazd obejmował kopalnię żelaza w okolicy miejscowości Nampo w południowo-zachodniej części kraju. Ze względu na zamykaną po południu zaporę, na której jest również ruch samochodowy, trzeba było zaczekać na pobliskiej plaży na ponowne otwarcie.
Uzbrojony check point. Można tu już wyczuć bliskość granicy z Południem. Z zarządzenia odgórnego wiele miejsc i pojazdów jest gotowych na bój poprzez… przykrycie siatką.
Centrum dowodzenia kopalnią. Wydobytą ziemię wyrzucają na morze tworząc nowy ląd pod uprawę.
Mozart napisał:Pozostała część pojawi się jutro
:) Dziś już nie dam rady z wrzucaniem zdjęć.A czy jest szansa że napiszesz też coś o celu swojej podróży, czy też jest to sprawa o której nie chciałbyś pisać ?
Kiedyś już pisał, w jakim celu tam był.Dyplomacja. I to powinno nam wystarczyć. Nie może też opisywać wprost, wszystkiego co widział, żeby ktoś nie ucierpiał. W Polsce jest ambasada KRLD , zresztą ambasadorem jest chyba bliski krewny "ukochanego przywódcy". Oni też przeglądają, co się pisze w necie.
;) Prosiłbym o więcej zdjęć z prowincji.Stolica wygląda nawet nieźle. Ale mieszkanie tam, to przywilej, zarezerwowany dla funkcjonariuszy reżimu i ich rodzin.A co jest dalej ??
Ambasadorem jest wuj Kim Dzong Una - Kim P'yŏng Il (przyrodni brat Kim Dzong Ila).Też czekam na zdjęcia z prowincji, bo o te dużo trudniej niż te ze stolicy, a Korea Północna, również przez swoją izolację, jest niezwykle ciekawym krajem.
Dzięki za resztę zdjęć. Uchyliłeś trochę więcej rąbka tajemnicy.Mam jednak wrażenie, że nawet Tobie nie udało się zobaczyć, prawdziwego oblicza tego reżimu. Niewygodne miejsca są starannie ukryte i nikt niepowołany, nie ma tam dostępu.Sam piszesz, że poza stolicę, nawet dyplomata, musi pojechać w towarzystwie kierowcy. ( czyli funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa
;) ).Ale dobre i tyle.
Do Pjongjangu leciałem Air China. Samolot B737, trochę "zużyty". Zajęty w ok. 50-60 %. Powrót dobrze wyglądającym Tu-204 Air Koryo. Wypełniony w 95-100 %.
szybkie pytanie.. widziales gdzies ludzi lokalnych (nie podstawionych
:P) w miejscach takich jak cyrk czy innego typu miejsce rekreacji? gdzies ogladalem film o turyscie co odwiedzal szpital okolo 11 rano.. szpital byl pusty - na pytanie gdzie sa pacjenci, przewodnik odpowiedzial ze wszyscy przychodza rano przed praca, sa wyleczani w kilka minut i ida do pracy.. dlatego tez o 11 rano szpital jest pusty
:D a jak ty to widziales?
Nie byłem tam z wycieczką. Normalnie poruszałem się po mieście (często w nocy), chodziłem do przypadkowych knajp, barów itd. Do cyrków itp. chodziłem spontanicznie, kiedy miałem ochotę. Nie ma mowy o podstawionych ludziach.
Jedna rzecz mi się zawsze podoba w tych fotorelacjach z Korei Północnej. Jak oni tam mają pięknie czysto na ulicach. Nie chodzi mi o brud i walające się papierki/butelki (choć w tym zakresie też wydaje się tam bardzo czysto wg. zdjęć, nie wiem jak w rzeczywistości), ale chodzi mi o zanieczyszczenie przestrzeni publicznej reklamą. Pewnie to zboczenie przez naszą polską przestrzeń publiczną w której z każdej strony wystaje bilbord, na każdym budynku wisi płachta, każdy kawałek płotu obwieszony, muru oblepiony, a budynku okasetonowany, ale mimo to bardzo mi się podoba. I przy okazji dwa pytanka. 1. Jakbyś miał możliwość to byś wrócił? Czy byłeś, ciekawe doświadczenie, ale nie ma po co wracać. 2. Polecasz? Czy całość unikalności Korei Północnej to fakt jej niedostępności?
@kiew. 1. Raczej nie. Dobrze sam odpowiedziałeś. Żałuję, że nie widziałem Arirang'u. Koszt wyjazdu jednak zniechęca. 2. Wyjazd do Korei jest nietypowy i może wiele nauczyć. Nie jest na miejscu tak "groźnie" jak by się mogło wydawać i wiele stereotypów można zweryfikować. Mało ludzi tu na razie było i takie wakacje same w sobie są wyjątkowe. Jest to kraj dla doświadczonych i świadomych podróżników.
mozart napisał:Nie wiem czy i jak się kupuje bilety na tramwaj. Po prostu raz wsiadłem i ku zdumieniu Koreańczyków przejechałem kilka stacjiWow, kolega jeździł na "gapę" w Korei Północnej! Tramwajem po Warszawie to każdy może, a tu to już wyższa szkoła jazdy...PS. Chociaż obecnie to martwy przepis, to w Chinach oficjalnie ciągle można dostać 4 lata w obozie pracy za jazdę bez ważnego biletu.
shiro503 napisał:mozart napisał:Nie wiem czy i jak się kupuje bilety na tramwaj. Po prostu raz wsiadłem i ku zdumieniu Koreańczyków przejechałem kilka stacjiWow, kolega jeździł na "gapę" w Korei Północnej! Tramwajem po Warszawie to każdy może, a tu to już wyższa szkoła jazdy...PS. Chociaż obecnie to martwy przepis, to w Chinach oficjalnie ciągle można dostać 4 lata w obozie pracy za jazdę bez ważnego biletu.Przewodniczka mówiła, że ludzie pracy mają darmowe środki komunikacji. Tak samo zresztą jak mieszkania, prąd, wodę... wszystko zapewnia im państwo, o nic nie muszą się martwić...
:D Dlatego w Korei Płn. nie są potrzebne pieniądze.
Światła drogowe są tu nowością. Na wielu skrzyżowaniach ich jeszcze nie ma. Są policjantki.
Ambasada RP w Pjongjangu. Jedna z siedmiu ambasad państw UE.
Ambasada znajduje się “od frontu” dzielnicy dyplomatycznej. Koreańczycy nie mogą obok przechodzić. Muszą przejść na drugą stronę ulicy, a sprawy pilnują żołnierze. Do rejonu ambasad też nie ma wolnego wstępu.
Dzielnica dyplomatyczna…
… to samo miejsce po zmroku. Reszta miasta w zdecydowanej większości jest nieoświetlona. W nocy kompletnie ciemno, trzeba chodzić z latarką… I być przygotowanym na wyłaniających się z ciemności żołnierzy.
Tuż za centrum miasta zaczynają się pola. Kraj jest w większości górzysty, wykorzystuje się więc każdy skrawek ziemi pod uprawę.
Poza Pjongjang miałem okazję wyjechać dwukrotnie. Dyplomaci/pracownicy międzynarodowych organizacji muszą o wyjeździe uprzedzić koreański MSZ. Wyprawie musi zawsze towarzyszyć Koreańczyk (najczęściej jest to kierowca). W kraju obowiązuje paszport wewnętrzny, zatem przeciętni Koreańczycy nie mają możliwości odbycia swobodnych podróży. Co jakiś czas na drodze ustawiony jest szlaban, na których samochody są kontrolowane przez uzbrojonych żołnierzy. Pojazdy dyplomatyczne mają osobne tablice rejestracyjne, zazwyczaj są od razu przepuszczane.
Ruszamy na prowincję!
Ciąg dalszy nastąpi :arrow: @Jacakatowice, ładnie to ująłeś. Ciąg dalszy relacji dziś będzie, bawię się jeszcze z hostingiem zdjęć.
-- 20 Lis 2014 22:42 --
Ciąg dalszy relacji
Tego dnia konwojem przemierzyliśmy 650 kilometrów. Celem wyjazdu była nadmorska miejscowość Wonsan na wschodzie kraju, a także kilka punktów na południowym wschodzie, blisko granicy z Południem.
Na czerwono zaznaczona część trasy.
Łuk zjednoczenia przy wjeździe na autostradę zjednoczenia. Kobiety mają na sobie tradycyjny strój koreański.
Tu już nie będzie aut. Są natomiast malownicze widoki i ukryte wioski za wzgórzami.
Droga bardzo nierówna. Czasem beton zmieniał się w ziemię lub trzeba było przejechać w poprzek rzeki.
Zapora. Zdjęcie nie oddaje uroku miejsca.
Wonsan
Morze Japońskie
Droga na południe
Płaskowyż Sepho. Ma tu się “jeszcze w tym roku” pojawić wielkoskalowe pastwisko zwierząt, liczące 10 tys. sztuk bydła.
Cały rok wieje tu mocny wiatr, a zimą temperatura spada do -30 st. C. Na horyzoncie Korea Południowa.
Fabryka drutu kolczastego na potrzeby pastwiska. BHP jeszcze tu nie dotarło. Maszyny były szybko uruchamiane na nasze powitanie.
Gospodarstwo sadownicze Kosan.
Wygląda ładnie, bo…
…”Kim Dzong Un złożył tu wizytę i udzielił farmerom wskazówek z zakresu sadownictwa.” Z tej okazji jest tu teraz pomnik o tym przypominający.
Miejscowe owoce smakowały zupełnie inaczej-lepiej. Nie dotarła tu jeszcze chemia.
Korea Północna jest w większości krajem górzystym. Dlatego wykorzystuje się tu każdy płaski teren pod uprawę.
Znów Wonsan
Międzynarodowy Obóz Młodzieżowy Sangdowon (Wonsan). Na mapie cały Półwysep Koreański oznaczony jest jako Korea Północna.
Ośrodek wybudowany w 1960 roku, w bieżącym roku ponownie otwarty po remoncie. Docierają tu najzdolniejsze dzieci koreańskie. Wygląda pozytywnie, chociaż pusto.
Oceanarium.
Powrót do domu. Po zachodzie kompletna ciemność. Sporo kierowców biwakuje po drodze. Zamiast trójkąta ostrzegawczego ustawiają kamienie.
Drugi wyjazd obejmował kopalnię żelaza w okolicy miejscowości Nampo w południowo-zachodniej części kraju. Ze względu na zamykaną po południu zaporę, na której jest również ruch samochodowy, trzeba było zaczekać na pobliskiej plaży na ponowne otwarcie.
Uzbrojony check point. Można tu już wyczuć bliskość granicy z Południem. Z zarządzenia odgórnego wiele miejsc i pojazdów jest gotowych na bój poprzez… przykrycie siatką.
Centrum dowodzenia kopalnią. Wydobytą ziemię wyrzucają na morze tworząc nowy ląd pod uprawę.